O mnie

Moje zdjęcie
była wizażystka, niedoszła pielęgniarka, zaoczna matka, wielbicielka kotów i podróży.

poniedziałek, 26 maja 2014

Weekendowo

Rowerowo w Amsterdamie

gdzieś na ulicach Amsterdamu...

Zielony fotel

na moście z rowerami

środa, 16 kwietnia 2014

Dlaczego nie kupię torebki Louis Vuitton i o innych marzeniach

Od początku miało być inaczej na tym blogu....
Miało być kobieco, cukierkowo, kolorowo... dużo ładnych zdjęć martwych przedmiotów kupionych w celu zaspokojenia potrzeby posiadania. A tu bach i wyszło inaczej. 
Nie umiem być taka jak wszystkie blogerki/szafiarki. 
Może to wiek, a może raczej brak sensu w tym widzę.
Bo jaki jest sens pisania o swoich kolejnych zakupach. Mam kolejną parę butów wow! Zrobię zdjęcia wrzucę na blog, niech inni patrzą, zazdroszczą , mlaszczą i się ślinią. Ja mam przecież tak fajnie mam kolejny przedmiot w domu. 
A może ja nie mam racji, może to ma jakiś sens. Może to jest dyktowanie trendów, pomaganie innym w odnalezieniu swojego stylu bo ja wiem.
Może to nawet jakaś kreatywność albo samorealizacja jest. 
Dla mnie - Nie.
Jest wiele stron które mogą być inspiracją w sprawach modowych i to jest ok, ale pisanie bredni w stylu " od dzieciństwa marzyłam o torebce od Louis Vuitton" to bzdura jakaś.
HALO DZIEWCZYNY/ KOBIETY - POBUDKA !!!
Nikt nie potrzebuje kawałka plastiku/skóry z metką do tego żeby być szczęśliwym. Również trudno uwierzyć mi w to, że ktoś od dzieciństwa mógł o tym marzyć.
I to bynajmniej nie jest żaden hejt, tylko szczera prawda.
Żyję na tym świecie już chwilę i wiem z własnego doświadczenia, że wszelkie dobra materialne poprawiają nam samopoczucie tylko na chwilę. 
A potem ogarnia nas pustka  i zaraz za nią pragnienie posiadania kolejnej rzeczy. 
Sami kreujemy sobie potrzeby, oglądamy telewizję, chodzimy po sklepach i dajemy sobie wmówić że potrzebujemy kolejnej rzeczy która zapcha naszą przestrzeń życiową i da nam poczucie szczęścia.
Tylko po co???
Posiadanie rzeczy nie daje szczęścia i nie definiuje tego kim jesteśmy. Myślę że warto się nad tym czasem zastanowić, szczególnie wtedy gdy idziemy do sklepu i sięgamy po kolejną parę butów, bluzkę czy inną rzecz. 
Z tego wynika że jestem chyba minimalistką?
Może tak, a może nie. Wiem natomiast, że moim marzeniem nigdy nie było posiadanie torebki od Louis Vuitton.
Za to posiadanie kawałka góry w Alpach francuskich to już całkiem inna historia.
A jak jest z wami ?
Czy już macie torebkę od Louis Vuitton?

kawałek jakiejś góry w Spain





wtorek, 15 kwietnia 2014

Bruksela cd....

Dziś mogę być zła!
Mam prawo....nie ma dziewczyn to mam prawo.
To ciekawe, że tak wiele z was przeczytało poprzedni wątek o Brukseli ale.... żadnego komentarza nie ma...brak... zero...
Ok, rozumiem nudno tu...
Trudno takie życie, moje miejsce, mój blog może być nudny.
Ale dlaczego chcę znowu pisać o tej nieszczęsnej Brukseli?!
Maniaczka, masochistka czy co?! Jak jej tak tragicznie to niech wróci do ojczyzny i zobaczy co to prawdziwe życie.
Hahaha nie wrócę i kropka!!!
A wracając do Brukseli...to państwo w państwie mnie rozbraja...rozkłada na łopatki, rozp...... nawet.
A oto dlaczego. Poczta w Belgii to najgorzej działająca placówka pocztowa jeśli tak mogę się wyrazić na świecie. Mężczyzna wysyłał ostatnio małą paczkę. Zamówił wysyłkę expresową, pocztą lotniczą do Holandii ( Holandia jak wiadomo graniczy z Belgią).
Koszt wysyłki  14 euro?! zdziercy!
Mężczyzna dzielnie trakował paczkę online....śledził jej każdy ruch niemalże.
Po tygodniu docierania... paczka nie dotarła z powodu nieprawidłowego adresu odbiorcy. 
WTF!!!!
Dla wyjaśnienia powiem że adres był sprawdzony na stronie internetowej sklepu ....ba nawet obejrzany na google maps...
Lol i co z tego.
Oburzony mężczyzna wybrał się na pocztę żeby wyjaśnić całą sytuację.
Na poczcie w Brukseli wszyscy udawali greków... angielskiego nikt tu przecież nie zna.
Ale mężczyzna nie odpuszczał, zaparł się i powiedział że nie wyjdzie póki ktoś mu nie wyjaśni co się właściwie stało z naszą paczką.
No i stanowczy pracownik belgijskiej poczty wyjaśnił mężczyżnie, że paczka nie dotarła z powodu błędnego adresu odbiorcy i teraz trafi do magazynu centralnego paczek niedoręczonych. Po czym po roku składowania zostanie wyrzucona a może raczej wysłana do jednego z krajów trzeciego świata w ramach pomoc od Unii Europejskiej.
LOL...

Grote Markt - rynek główny w Brukseli







15 kwietnia 2014

No i właśnie....
Jestem zła, wściekła, zrozpaczona, oburzona i  niepocieszona.
Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego że dziś miały przyjechać Małgo i Wilko.....
Miały ale.....autobus po drodze z Oxfordu do Londynu się rozkraczył i d......
Dziewczyny spóziły się na autobus do Brukseli i d....
Nie ma dziś innego autobusu......koniec
Cierpliwie czekałam na ten moment DWA BITE MIESIĄCE!!!
Cóż....można by powiedzieć że są rzeczy od nas nie zależne...nie mamy na coś wpływu i tyle..koniec i kropka!
I nie będzie dziś zdjęcia!




wtorek, 8 kwietnia 2014

Mindfulness cd.



gdześ na granicy Belgii z Francją

Mindfulness

Zaczęłam medytować.
Takie miałam postanowienie i tak zrobiłam.
Kilka tygodni temu razem z mężczyzną wzięliśmy udział w warsztatach pod tytułem Mindfulness for busy people. Ogólnie rzecz biorąc warsztaty były na temat stresu w dzisiejszym busy życiu i o tym jak można sobie z tym stresem radzić dzięki praktyce medytacji zwanej Mindfulness.
Było kilka krótkich medytacji, kilka dyskusji...ogólnie mówiąc miło spędzone popołudnie.
Po powrocie do domu zachęcona efektami jakie może przynieść ten rodzaj medytacji a raczej stylu życia zaczęłam na własną rękę zgłębiać temat.
Mindfulness to świadome, nieosądzone doświadczenie bieżącej chwili.
To umiejętność życia tu i teraz.
Inaczej mówiąc 100% przeżywanie każdej minuty swego życia.
W ramach treningu mindfulness pracujemy z  ciałem, myślami i emocjami (tak zostało to określone TU na jednej z polskich stron)
Wiem, że jestem dopiero na początku mojej drogi ale już widzę jak bardzo zmieniło się moje podejście do życia i ludzi odkąd zaczęłam medytować.
I wcale nie oznacza to, że mi odbiło, że ogolę sobie głowę na łyso, sprzedam wszystko co mam i pojadę medytować do Tybetu :)
Staram się doceniać każdą chwilę którą mam, w pełni cieszyć się swoim życiem.
Nie oceniać ludzi, nie dać moim myślom i emocjom przejąć władzy nad sobą.
Dla zainteresowanych  polecam te strony
The Mind Institute
Mrs Mindfulness
The Psychologist's Philosophy

widok z mojego okna

środa, 2 kwietnia 2014

.... powodów dla których nie lubię Brukseli

bo jest brudno, śmieci leżą na ulicy razem z psimi kupami
bo są krzywe chodniki i wymaga to wiele sztuki żeby nie zniszczyć ulubionych stilletos
bo jest pełno żebraków na ulicach i wszyscy mają to w dupie
bo są tak wysokie podatki że aż żal pracować 
bo metro jest gorsze niż w Warszawie i chyba na zawsze pozostanie w remoncie
bo nie mogę znalezć pracy chociaż znam dwa języki
bo jak nie znasz francuskiego to prawie wszyscy i wszędzie cię ignorują
bo w salonie firmowym BMW nikt nie ma pojęcia co to jest obsługa klienta
bo wszystko jest droższe niż gdziekolwiek indziej w Europie
bo poczta nie pracuje w sobotę
bo w H&M w centrum miasta obsługa sklepu jest ważniejsza od klientów
bo w Zarze ochroniarz chodził za mną pół godziny chociaż nie jestem złodziejem
bo 3/4 kierowców nie ma pojęcia jak jezdzić samochodem 
bo nie ma fajnych sklepów, przecen...nic...
bo nie ma Boots ani Superdrug
....
okolice sądu głównego w Brukseli

Nie matka polka

Czy łatwo jest być matką na odległość?
Nie jest.
Wręcz przeciwnie jest cholernie trudno. 
Zasypiać myśląc o tym, że nie możesz pocałować i przytulić na dobranoc swojego dziecka. Budzić się  wiedząc, że nie możesz mu zrobić śniadania i wyprawić do szkoły. Proste rzeczy, codzienne czynności...
Bardzo brakuje mi tych chwil, tego życia.
Myślę, że tak naprawdę bardzo niewiele z nas zdaje sobie sprawę z tego że liczą się właśnie te chwile.
Te chwile tworzą nasze życie i naszą rzeczywistość. Nie to co będzie jutro, nie to co było wczoraj. Liczy się tylko to, co jest tu i teraz bo to właśnie jest nasze życie.



Małgo, Wilk i ja 

środa, 12 marca 2014

Pierwsze pół roku mam już za sobą...               

Nikt nie mówił że będzie łatwo. Nie obiecywał złotych gór i cudów na kiju. Od samego początku wiadomo było, że zaczynanie życia od nowa w obcym kraju będzie wyzwaniem. I JEST.
 Podobno najtrudniejsze jest pierwsze pół roku.
 Dla mnie to dziś właśnie mija to magiczne pół roku.
 Jakie były te ostanie miesiące dla mnie? Było ciężko. Byłam naiwna myśląc że skoro radziłam sobie tyle lat mieszkając w Anglii to spokojnie poradzę sobie w Belgii.
Plan był prosty. Przenosimy się do Brukseli ponieważ mężczyzna będzie miał tu większe perspektywy zawodowe a ja wreszcie chwilę czasu, żeby zastanowić się nad tym co tak na prawdę chcę robić w życiu. Zrezygnowałam więc z mojej małej kariery w prowincjonalny szpitalu pod Oxfordem i ruszyliśmy podbijać kontynent.
Mówią że początki są trudne. Mówią i mają rację.
Mężczyzna zaczął swoją nową pracę.
Dni mijały jeden za drugim...
 Rano szybkie śniadanie, krótkie pożegnanie, trzaśnięcie drzwiami i znowu zostawałam sama.
 Na początku było miło, nareszcie nie musiałam zrywać się o świcie i meldować na baczność w szpitalu. Wreszcie miałam całe dni dla siebie. Powoli odpoczywałam, czułam się bezpiecznie w czterech ścianach naszego apartamentu. Buszowałam w internecie, oglądałam tv, nadrabiałam zaległości w czytaniu...
 Po jakimś czasie dopadła mnie jednak ogromna tęsknota za moim dotychczasowym życiem. Brak Wilka i Małgo zaczynał się stawać nie do zniesienia.
Czułam że muszę zacząć coś robić, wziąć się w garść. Zacząć powoli organizować swoje życie od nowa.
Z natury nie należę do osób odważnych i śmiałych dlatego już na samą myśl o samodzielnym wyjściu z domu dostawałam gęsiej skórki.Ciężko było mi się przełamać. Pójść do sklepu, zapytać o cokolwiek. Bardzo długo broniłam się przed jazdą metrem z obawy przed tym że się zgubię i co wtedy??? Bez znajomości miasta, języka...
Ponieważ mężczyzna często wyjeżdża służbowo musiałam się w końcu przełamać i zacząć ujarzmiać ten obcy dla mnie świat. Pamiętam jak na początku wychodziłam tylko na parę minut  do pobliskiego parku. Wracałam zlana potem ale jednocześnie dumna z siebie. Z dnia na dzień wypuszczałam się coraz dalej. Zaczęłam sama chodzić na zakupy, do muzeum i do kawiarni. I nagle stało się dla mnie jasne, że wszystko tak na prawdę jest ok. Mogę się nauczyć nowego języka, mogę mieć nowych znajomych, nową pracę a wszystko zależy tylko ode mnie.
Podczas tych kilku miesięcy udało mi się też wreszcie przemyśleć kilka spraw z przeszłości które dręczyły mnie latami. Wreszcie jestem gotowa żeby LET GO i zacząć nowe życie

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                  

piątek, 7 marca 2014

Moje miasto 

Kilka zdjęć z mojej okolicy. 

Bruksela
Bruksela cd.


i dalej Bruksela

Wiosna w moim mieście

Tak wygląda nieśmiała jeszcze wiosna w moim mieście.
Spotkałam ją wczoraj na spacerze :)




Po detoxie

Już jesteśmy po :) 
 Wbrew pozorom wcale nie było trudno, głównie dlatego że obydwoje odżywiamy się raczej zdrowo. Jemy dużo warzyw i owoców, praktycznie nie jemy mięsa. Uwielbiamy ryby i owoce morza.  Nie używamy cukru i soli.
Ale do rzeczy.  Głównym celem całej tej zabawy było oczyszczenie organizmu i przy okazji pozbycie się zapasu tłuszczyku, który nagromadził się nam tu i tam po zimie. I z ogromną satysfakcją muszę powiedzieć że...

UDAŁO SIĘ !!!

Mężczyzna stracił 2 kg z kawałkiem (w CIĄGU 5 DNI!) a ja 2 kg ( co było w moim przypadku dodatkiem) gdyż głównym celem dla mnie było właśnie oczyszczenie organizmu po zimie.
Poza utratą wagi największym plusem było świetne samopoczucie, lekkość i ogólna poprawa nastroju.
Bardzo nam się spodobało to sokowanie, dlatego od teraz soki domowej roboty na stałe zagoszczą w naszym jadłospisie.
Wszystkim tym którzy chcą spróbować polecam stronę. Znależć tam można wiele ciekawych pomysłów nie tylko na soki ale również koktajle, sałatki, zupy i inne dania.
Smacznego :)

udana dieta
moje śniadaneczko: chleb z kozim serem, rukolą i pomidorkami koktajlowymi + zielona herbata

wtorek, 25 lutego 2014

Prawdziwe piękno

Wow jestem pod wrażeniem!
Właśnie przeglądałam jeden z moich ulubionych blogów Advanced Style 
I tam znalazłam TO
To jest dla mnie prawdziwe piękno i stuprocentowa kobiecość. 
Kobieta dojrzewa jak wino...

Drogeria dm 

No i mnie wzięło...Stara jestem a podkusić się dałam. Shopoholiczka ze mnie i tyle :/
Zamiast na spacer pójść, wiosnę przecież w końcu mamy to mnie się zachciało na wycieczkę do drogerii pojechać. Mężczyzna mój tylko zęby zacisnął i do Dusseldorfu mnie wywiózł żebym sobie trochę po drogerii dm poszaleć mogła.
Super było :). Różnych mazideł tam pełno mają. Nie to, żeby w naszym domu czegokolwiek kosmetycznego brakowało, wręcz przeciwnie :p Była już francuska pielęgnacja, teraz tej niemieckiej drogeryjnej spróbować czas. Bmw się sprawdziło to może i smarowidła będą ok ; )
Mężczyzna dzielnie czekał i wyrzyć mi się dał. 
A oto moje zdobycze

od lewej:Balea odżywka do włosów suchych i zniszczonych z olejem arganowym, Alverde szampon i odżywka do włosów farbowanych z żurawiną, Alverde maska do włosów z olejem z avocado i pestek winogron oraz serum na końcówki z tej samej serii.
od lewej:Balea kapsułki rewitalizujące z wyciągiem z herbaty, kapsułki z q10, Balea kapsułki przeciwzmarszczkowe(q10, żeń-szeń i witamina E), Balea krem pod oczy z mocznikiem, Balea maseczki( oczyszczająca z glinką i cynkiem, nawilżająca z papają, relaksująca z jogurtem i truskawkami, regenerująca z mlekiem i miodem)

od lewej:Balea krem do ciała z masłem Shea i olejem arganowym, Balea krem do golenia z kokosem, Balea olejek pod prysznic, Alverde żel pod prysznic z grapefruit i bambus, Alverde żel pod prysznic z lawendą

od lewej:Alverde olejek do ciała z cytryną i rozmarynem, Kneipp olejek do kąpieli (argan,  marula, rycyna, oliwki), Alverde olejek do ciała z dziką różą,  w tle Karya :)

Wiosenny detox

No i nareszcie mamy wiosnę. W tym roku wiosenne porządki zaczynamy od siebie. Ja w tej diecie jestem właściwie osobą towarzyszącą. Głównym bohaterem jest mój mężczyzna któremu tu i tam przybyło podczas zimy...
Inspiracją było to co znalazłam TUTAJ
Wygląda pięknie, kolorowo i bardzo zdrowo :)
Detox ma trwać 5 dni podczas których można spożywać tylko soki warzywno owocowe plus herbaty ziołowe i dużo, dużo wody.
A oto nasze wczorajsze zakupy

warzywa i owoce w diecie
owocowo- warzywny bałagan

owoce i warzywa na diecie
ciąg dalszy bałaganu z warzywniaka 


czwartek, 20 lutego 2014

Starsi ludzie po 35-tce?!

Nie tak dawno na jakimś blogu przeczytałam jak to jego właścicielka jest pod wrażeniem tego, że w wielu państwach europejskich starsi ludzie, tacy po 35 roku życia są aktywni zawodowo i życiowo???
Hmmm... to ja tu chyba czegoś nie rozumiem...
Starsi ludzie po 35 roku życia?
To jak starsi muszą być ci po 40-tym, 50-tym itp???
Niedługo będą moje 30-te któreś tam urodziny...ups.
Czy to już starość?

starszy człowiek czyli Ja w kawiarni w Amsterdamie

Tak czy inaczej wszystkim i chyba bardziej tym "starszym" polecam gorąco TO miejsce.



środa, 19 lutego 2014

Kobiecowo


Tak to już jest, że raz w miesiącu my kobiety musimy cierpieć szczególnie... i to jest strasznie niesprawiedliwe :(
Nie dość, że wiele na głowie mamy to jeszcze to!!!
A przecież powinnyśmy być zawsze do rany przyłóż. Od rana uśmiechnięte, miłe, pogodne, zawsze szczęśliwe, piękne, młode bezzmarszczkowe, z bujną czupryną i jędrnym biustem.
Nic z tych rzeczy!!!
Wstałam wsciekła jak osa i wiadomo komu na dzień dobry się dostało. Ale mężczyzna mój stanowczy i opanowany jest więc wojny tym razem nie było.
Kot patrzy zdziwiony, niebieskie oczy z orbit mu wyłażą.
Po szybkim śniadaniu ogarnąć się trzeba i za jakąś produktywną robotę wziąść.
I wpadł mi do głowy pomysł! A może o duszę i ciało by zadbać tym razem zamiast o podłogę?
Więc siadam i szukam, internet wertuje. Co na stres i inne takie dobre jest. Jak tu się wyciszyć i zrelaksować skutecznie można. I znalazłam TO...
 Chyba pomogło :) Nie było łatwo, bo w ciele moim po zimie niewiele energii siedzi.
Gorąco polecam i do uprawiania na zdrowie zapraszam.


kobiece dni
Karya







poniedziałek, 17 lutego 2014

W zeszłym roku o tej samej porze...

W zeszłym roku o tej porze było słonecznie i gorąco...



koty
Były też koty oczywiście :)


 Nebieskie niebo...



 I My...

Kociarsko... 17 luty kocie święto

Paskudne zachowanie...
 Karya patrzy na mnie obrażona. Jak mogła zapomnieć! Niby taka z niej kocia wielbicielka a zapomniała...
To prawda zupełnie o tym zapomniałam, a może po prostu w natłoku różnych dziwnych spraw umknęło to mojej uwadze. 
Dziś 17 luty międzynarodowy dzień kota!
Koty są w moim życiu odkąd pamiętam.
 Pierwsza była Punca. Zwykły dachowiec. Pewnego dnia moja mama przyniosła z pracy to kocie nieszczęście. Porzucona przez swoją kocią mamę nie miała szans na przetrwanie. Pamiętam jak na zmianę karmiłyśmy ją butelką, bo była zbyt mała żeby sama jeść. Miała też swój specjalny koszyk który stał pod lampką w kuchni. W środku ręcznik. Po każdym karmieniu wkładałyśmy ją do tego domowej roboty inkubatora. W tamtych czasach nie było tych wszystkich kocich super gadżetów...
 Wyrosła na dużą i piękną kotkę. Myślę, że była szczęśliwa w naszym domu. Dożyła kociej starości i pewnego dnia cichutko odeszła do kociego nieba. Miała osiemnaście lat.
Tyle wspomnień na szybko.

Ja z moją kotką Puncą


Karya zasnęła spokojnie na moich kolanach. Zawsze mnie wysiaduje kiedy piszę. Wszystkim kotom i   ich właścicielom życzę miłego wieczoru.

Karya i ja

piątek, 14 lutego 2014

Recenzja mascara Rimmel ScandalEyes Rockin'Curves 

Jest to mój pierwszy tusz do rzęs firmy Rimmel jaki miałam okazję przetestować. Kupiłam go w promocji w Bootsie w cenie £ 4,99. Producent obiecuje że tusz pogrubi, czadowo podkręci i  skandalicznie uniesie nasze rzęsy. Używałam tego tuszu dwa tygodnie i nie do końca mogę się zgodzić z obietnicami producenta. Muszę jeszcze dodać że moje rzęsy są normalne ani gęste ani rzadkie, średnio podkręcone. Moim zdaniem tusz ten ma więcej minusów niż plusów.
Plusy:
+ fajne opakowanie czerwono-czarna imitacja wężowej skóry
+ ładna głęboka czerń
+ łatwy demakijaż

Minusy:
- zbyt rzadka jak dla mnie konsystencja( zauważalne nadające objętości włoski)
- dość ciekawy kształt szczoteczki/fala chyba nie do końca mi odpowiada trudno wytuszować nią rzęsy
- długo wysycha i łatwo odbija się na powiece
- łatwo się rozmazuje 
- osypuje się
Podsumowanie
Tusz średniej jakości. Nic specjalnego. Pogrubia jednocześnie bardzo sklejając rzęsy. Zdecydowanie nie podkręca, trochę wydłuża.

Kilka słów o miłości...

Nie będzie czerwonych serduszek, misiów, myszek i innych słodkości...
Będzie  za to kilka słów o uczuciach.
Miłość to dla mnie ważny temat. Po wielu rozstaniach, trudnych decyzjach i dramatycznych zdarzeniach temat uczuć ciągle jest a właściwie był do niedawna trudnym tematem.
Zawsze powściągliwa w okazywaniu uczuć, na pozór nieprzystępna i chłodna tkwiłam latami w swoim świecie.
 Oczekiwałam deklaracji, zapewnień, dowodów sama nie dając w zamian zbyt wiele.
Stawiałam wysokie oczekiwania swoim kolejnym partnerom i kiedy nie potrafili ich spełnić odchodziłam.
 Z czasem jednak coraz częściej zaczęłam się zastanawiać co jest nie tak?!
 Dlaczego zawsze coś mnie uwiera, przeszkadza?
 Dlaczego szukam ideału, gonię za czymś na ślepo nie wiedząc co to właściwie jest.
Teraz po latach wiem.
Zawsze nieświadomie oczekiwałam jednego - bezgranicznej akceptacji i miłości.
Ale nie można tego osiągnąć nie kochając siebie i nie akceptując tego kim się jest.
Dlatego nie myślę już o sobie: ta z rozbitej rodziny, ta koło czterdziestki, ta bez stałej pracy, ta na drugim końcu świata...
Teraz myślę o sobie: ta która ma dwie wspaniałe córki, ta która miała wiele ciekawych zawodów, ta która zna swoją wartość, ta która chociaż daleko od rodziny bardzo ją kocha.
Teraz już wiem że mogę i chcę dać wiele, że umiem spojrzeć bez zażenowania w oczy ukochanej osoby i powiedzieć Kocham cię..


 Ten post dedykuję trzem najważniejszym osobom w moim życiu K.R <3, M.Ł <3, K.K <3

czwartek, 13 lutego 2014

Przyjacielsko ?

Dzwoni budzik, pora wstać i wyprawić w świat mojego mężczyznę.
Za oknem szaro, buro i ponuro.
 Deszcz pada od kilku dni, cóż zrobić mamy...no właśnie co to za pora roku chyba zima?
Ciężko wstać, jeszcze ciężej zmobilizować się do czegokolwiek i z uśmiechem przywitać świat.
Ja w komfortowej sytuacji. Nie muszę od rana walczyć z codziennością. Przywilej ekspat-ki.
Po szybkim śniadaniu i krótkim pożegnaniu z moim mężczyzną znowu zostajemy same Ja i Karya moja wierna  kocia  przyjaciółka.
 Znowu mamy cały dzień dla siebie....
Siedzimy więc na Facebooku, oglądamy razem YouTube, nawet sikamy razem.
Ale miało być przyjacielsko albo jak kto woli o przyjaciołach. 
No właśnie kim jest przyjaciel?
Czy prawdziwym przyjacielem jest ten kto jest z nami na dobre i na złe? 
Nie ważne wtedy czy jesteśmy na dnie czy na szczycie. Przyjaciel jest zawsze obok gotowy żeby cieszyć się naszym sukcesem albo płakać razem z nami.
A może przyjaciel to ten który, jest przy nas tylko w złych chwilach? Kiedy po raz kolejny rozwodzimy się, tracimy wszystko, musimy zacząć nasze życie od nowa.
A może prawdziwym przyjacielem można nazwać tego kto jest z nami wtedy kiedy po prostu jesteśmy szczęśliwi, odnosimy sukcesy, po raz kolejny wychodzimy za mąż, rodzimy dzieci.
Często zadaje sobie to pytanie. I kiedy myślę że już znalazłam odpowiedź jakiś dziwny zbieg okoliczności, telefon, SMS albo wiadomość na Facebooku zmienia mój pogląd.
No cóż takie jest życie.
Najważniejsze  by zawsze iść do przodu, kolekcjonować przyjaciół a przede wszystkim dbać o nich. Cieszyć się z ich sukcesów i płakać razem z nimi kiedy cierpią.
Pozdrawiam  wszystkich serdecznie :)

widok z mojego okna



środa, 12 lutego 2014

Zimowi ulubieńcy kosmetyczni z francuskiej farmacji

Nuxe creme
od lewej: Nuxe krem pod oczy, Nuxe krem do twarzy
Na zdjęciu jeden z moich ulubionych francuskich duetów Contour des Yeux Prodigieux i Creme Prodigieuse. Cudowna para która świetnie sprawdziła się na mojej skórze. Tak informacyjnie chcę tylko wspomnieć że jestem właścicielką skóry mieszanej 35+.
 Pierwszy krem to krem pod oczy. Bogaty w składniki nawilżające i odżywcze, ma on działanie przeciwzmarszczkowe oraz łagodzące obrzęki w okolicach oczu. Posiada cudowną kremową konsystencję. Szybko się wchłania i pozostawia skórę nawilżoną i odżywioną. Pachnie ziołowo i przyjemnie.
Drugi krem to krem do twarzy o właściwościach nawilżających i rewitalizujących dla skóry normalnej i mieszanej. Krem ten posiada dość bogatą konsystencję przy jednoczesnym matowym wykończeniu. Ładnie nawilża i odżywia, pachnie również ziołowo. Obydwa kremy stosuję w okresie zimowym natomiast na wiosnę upatrzyłam już sobie coś innego. Ale o tym innym razem.
Wyżej wymienione kremy i dużo innych ciekawych kosmetyków tutaj  Nuxe

wtorek, 11 lutego 2014

Post pierwszy :)

Witajcie na moim blogu.
 Pisać każdy może więc i ja postanowiłam że spróbuję, może kogoś zainteresują moje bazgroły.
Blog ten będzie moim wirtualnym pamiętnikiem, notesem w którym będę robić notatki dotyczące mojego życia i otaczającego mnie świata. Tak po prostu. 
Będą zdjęcia, czasami recenzje i linki do ciekawych moim zdaniem stron.

Oto ja